![]() |
Coś mnie podkusiło napisać wiersz Wziął więc gęsie pióro do ręki I nie czując żadnej rozterki Rzekłem z dumą, jestem wieszcz! Biorę się więc do pracy zawzięcie Maczając pióro w swym atramencie Lecz oczom zupełnie nie wierzę Same kleksy widzę na papierze I nie zrażony pokazuję to koledze Który ma o wierszach dużą wiedzę On po plecach mnie mocno klepie Świetnie - mówi - nie może być lepiej Następny posuwa się dalej jeszcze To są dopiero prawdziwe wiersze Niech się schowają wielcy wieszcze Mówi poważnie z oczu wytrzeszczem Kolejny mnie klepie w obolałe plecy Tłumaczę że zrobiłem to tylko dla hecy Lecz nikt nie daje mi na to wiary Że na pochlebstwa jestem za stary Każdy pochlebstwami z uprzejmości rzuca I tym klepaniem odbili mi płuca Już ledwo się trzyma wątroba stara A tu toastów wlewają co nie miara Chcąc z tym skończyć łamię gęsie pióro I wyrzucam razem z atramentu miksturą Aby uniknąć żalu i wielkiego stresu Wyrywam kartki z mojego notesu Skończyła się z pisaniem igraszka Mówi o tym Sztaudyngera fraszka Która wyjaśnia ten bałagan cały - "Muzy go uwielbiały, zginął na polu chały" Surmy i fanfary też już mi nie grały Ucichł zupełnie aplauzu hałas cały Tylko sklepikarz wspomina z sentymentem Gdyż handlował on atramentem Tylko on jeden odczuł stratę wielką Co zrobić z atramentu butelką? Teraz już nikt piórem nie pisze Wszyscy stukają dzisiaj w klawisze On jeden mnie dobrze zapamięta Inni nie wspomną mnie nawet od święta Taka bolesna jest prawda niestety Nikt nie pamięta ni wiersza ni poety. |